Miłego hejtowania <3
***
Obudziło go pukanie do
drzwi. Szybko wstał, ubrał się i poszedł otworzyć. Za drzwiami stał Marek. W
ręku trzymał dużą sportową torbę. Uśmiechał się jak zawsze.
- Siema. Wchodź – zrobił krok
do tyłu aby go wpuścić. Po tym zamknął drzwi i odwrócił się do niego.
- Cześć. Ładnie tutaj – powiedział
pożerając mieszkanie wzrokiem.
- Widzę, że już chcesz się
wprowadzać… - odrobinę zmieszał się Feliks – Choć, tam pierwsze drzwi na lewo. Podoba
ci się? – weszli do środka niebieskiego pokoju. Oprócz małego łóżka, nad którym
krzywo wisiał obrazek była komódka i szafa. Brunetowi od razu spodobał się
kwiatek narysowany markerem na ścianie. Był krzywy i bardzo kolorowy.
- Fajny jest – uśmiechnął się
widząc skromnie (nie)urządzone wnętrze.
- Póki nie zapomniałem
powiedzieć – zaczął wskazywać ręką w różne strony – tamte drzwi to łazienka,
tamte – kuchnia – minimalistyczna ale musi starczyć, a te ostatnie – mój osobisty
kawałek podłogi. Nie wolno ci tam wchodzić, zaglądać ani łypać przez dziurkę od
klucza. Grozi okaleczeniem.
- Okej – chłopak był
rozbawiony całą tą sytuacją.
- Skoro rozumiesz to się z
tego cieszę. Chcesz herbaty?
- Z chęcią.
Feliks poszedł do kuchni aby
po chwili wrócić z dwoma intensywnie parującymi napojami. Usiedli na dywanie
koło niskiego stolika do kawy.
- Hm… W sumie muszę wiedzieć
z kim zamieszkam… Palisz, pijesz, ćpiesz?
- Nie palę, piję
okazjonalnie - jak to student, i niczego
nie ćpam.
- A masz dziewczynę?
- Nie. A jaki związek ze
sprawą wynajmu miało to pytanie?
- Chciałem się upewnić czy
nie będziesz tu za często takowej przyprowadzał… - odpowiedział wymijająco. – A
chłopaka? – zapytał z lekkim uśmiechem.
- Nie. A wyglądam jakbym
miał? – spojrzała na niego para nieco zmieszanych oczu wyglądających niepewnie
spod przydługiej grzywki.
- Po prostu… Chciałem
zapytać – zmieszał się nieco widząc minę chłopaka. Nie chciał go urazić tym
pytaniem. Widział, że ten coś ukrywa. Feliks domyślał się, co to może być. Spojrzał
na zegarek.
- Cholera! Muszę wybiegać –
szybko podniósł się z podłogi – Na szafce w kuchni masz klucze. Rozgość się. Do
zobaczenia później – powiedział to stojąc już w drzwiach mieszkania.
Marek z ciekawością szperał po kątach zwiedzając ich
tymczasowo wspólne M4. Podobało mu się tak jak Feliks – szatyn z zielonymi
oczami chodzący w koszulach w kratę i czarnych spodniach. Miał nadzieję, że nie
zdradził swoim zachowaniem Feliksowi tego, że ma nieco inną orientację niż
reszta populacji. Mimo zakazu powoli zbliżał się do pokoju szatyna. Czuł, jakby
go przyzywały. Niepewnie chwycił klamkę. Wmurowało go. Wnętrze było całe
czarne. Wszędzie były porozrzucane ubrania. Na biurku leżał niebieski laptop
ledwo widoczny spod imponującej sterty papierów. Nad łóżkiem – wyglądającym
jakby ktoś je przeżuł i wypluł – była ściana magnetyczna. Wisiało na niej
mnóstwo rysunków i pocztówek. Jednak wzrok bruneta przyciągnęło zdjęcie
znajdujące się dokładnie pośrodku. Przedstawiało dwóch przytulających się
chłopaków, którzy uśmiechali się do siebie. Nad nim markerem ktoś dorysował
małe serduszko.
- Co ty tu kurwa robisz?!? –
Marek szybko odwrócił się. Feliks stał za nim cały czerwony.
- No więc ja… - zmieszał się
pod morderczym spojrzeniem wściekle zielonych tęczówek. Szybko opuścił głowę
wbijając wzrok w swoje stopy – Zrobić ci herbaty…?
***Co jak co ale zakończenie ubóstwiam. Nie pytajcie - sama nie wiem co się dalej stanie xD
I nie ma emotek!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz